Magazyn Muzyczny Heart & Soul

Baza Ludzi Żywych 2 - recenzja płyty

<< Wróć do Recenzje

24 października 2024

Dwójka” Bazy Ludzi Żywych ukazała się szybko, bo półtora roku po debiucie. Po drodze wyszła jeszcze EP-ka „Grawitacja”, zawierająca kilka utworów, które nie zmieściły się na pierwszym longplayu zespołu. Druga płyta zawiera natomiast dwanaście utworów mocno osadzonych w rocku, co nie przeszkadzało jej twórcom wykorzystać w utworze „Nurt” saksofon. Okładka oraz tytuły kilku utworów wskazują, że ważnym tematem jest woda. Czyżby także z powodu tworzącego się pod Olkuszem pogórniczego pojezierza?

2” nagrana została przez kwartet, do zespołu dołączył bowiem na stałe drugi gitarzysta, Jakub Grzegorczyk. Dzięki drugiej gitarze brzmienie jest lepsze, słychać to zwłaszcza przy partiach solowych Macieja Pałki. A te, jak w kończącym płytę utworze „Fen”, u niejednego słuchacza spowodują zachwyt. Maciek gra na wysokim poziomie i z pewnością to jeszcze nie jest kres możliwości tego 19-letniego muzyka.

O ile pierwsza płyta miała dość punkowe tło, o tyle „Dwójka” jest nieco wolniejsza i przez to łatwiejsza do przełknięcia przez tych słuchaczy, którzy niekoniecznie chcą muzyki szybkiej i agresywnej. Śmiało utworem wybitnym można nazwać „Nurt”. Nie tylko z powodu znakomitego tekstu autorstwa wokalisty i perkusisty Łukasza Jarosza, ale przede wszystkim kompozycji, która tworzy niepowtarzalny klimat.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

fot. Jacek Berg

W świetnej formie jest Łukasz Jarosz, który łączy niezwykle trudną rolę perkusisty i wokalisty. Rozwija się zarówno jako bębniarz, ale przede wszystkim jako wokalista. Śpiewa czysto, pokazując swoje całkiem niezłe możliwości wokalne. O tekstach można napisać, że… nie obrażą nawet oczytanego humanisty. Piękne, pełne, dojrzałe. Wiadomo, że Jarosz to pierwsza liga poetycka, więc teksty piosenek muszą być dobre. Takie są, często odzwierciedlając życiowe doświadczenia 46-letniego artysty z podolkuskiej Żurady.

Na drugim krążku BLŻ słychać nieco lepiej niż na debiucie gitarę basową, w której za struny szarpie młodziutka Asia Piekarz, koleżanka z liceum Maćka Pałki. Wszyscy muzycy dobrze czują się także na scenie, co miłośnicy muzyki mogli zobaczyć na kilku koncertach (m. in. w Kluczach pod Olkuszem), które po wydaniu „Dwójki” zespół zagrał w południowej Polsce.

2” sprawia wrażenie płyty nagranej na koncercie. Może niewielkim, ale jednak koncercie. Brzmienie jest równe, żywe, jakby muzycy weszli do studia i zagrali godzinny koncert. To duży atut tego krążka. Utwory, choć różne („Sierpień” czy „Przypływ” są zupełnie inne niż choćby „Rzeka”), zagrane są w podobnej, bardzo przyjemnej dla ucha konwencji. Wrażenia płyty „live” dopełnia także instrumentalny „Pociąg”, który otwiera płytę, a nagrany dźwięk wtaczającego się na stację pociągu przypomina o olkusko-bukowieńskich związkach członkiń i członków zespołu.

Pozostaje pytanie, dla kogo jest muzyka Bazy? Spodoba się z pewnością zmęczonym muzycznym badziewiem, jakie nieczęsto leje się z komercyjnych rozgłośni radiowych. Każdy, kto ceni muzykę przez wielkie „M”, niezależnie od swoich upodobań (od the Cure po Cannibal Corpse), znajdzie na tej płycie swoją nutkę. Z pewnością jest to najlepszy dotąd muzyczny projekt Łukasza Jarosza (a było ich wiele: Lesers Bend, Chaotic Splutter, Zziajani Porywacze Makowców, Mgłowce) i wróżę mu przyszłość. A we mnie zostaje nie tylko wspaniałe solo Maćka Pałki i słowa „Błądzisz doliną z dawnych dni” z ostatniego utworu na płycie, ale także pozostałe 59 minut „Dwójki”.

Tekst: Łukasz Czyż

 

Jeśli podoba Ci się to, co robimy  KLIKNIJ TU i wesprzyj naszą stronę.

 

Click HERE to support our website.

 

 

 

f

Dwójka” Bazy Ludzi Żywych ukazała się szybko, bo półtora roku po debiucie. Po drodze wyszła jeszcze EP-ka „Grawitacja”, zawierająca kilka utworów, które nie zmieściły się na pierwszym longplayu zespołu. Druga płyta zawiera natomiast dwanaście utworów mocno osadzonych w rocku, co nie przeszkadzało jej twórcom wykorzystać w utworze „Nurt” saksofon. Okładka oraz tytuły kilku utworów wskazują, że ważnym tematem jest woda. Czyżby także z powodu tworzącego się pod Olkuszem pogórniczego pojezierza?

2” nagrana została przez kwartet, do zespołu dołączył bowiem na stałe drugi gitarzysta, Jakub Grzegorczyk. Dzięki drugiej gitarze brzmienie jest lepsze, słychać to zwłaszcza przy partiach solowych Macieja Pałki. A te, jak w kończącym płytę utworze „Fen”, u niejednego słuchacza spowodują zachwyt. Maciek gra na wysokim poziomie i z pewnością to jeszcze nie jest kres możliwości tego 19-letniego muzyka.

O ile pierwsza płyta miała dość punkowe tło, o tyle „Dwójka” jest nieco wolniejsza i przez to łatwiejsza do przełknięcia przez tych słuchaczy, którzy niekoniecznie chcą muzyki szybkiej i agresywnej. Śmiało utworem wybitnym można nazwać „Nurt”. Nie tylko z powodu znakomitego tekstu autorstwa wokalisty i perkusisty Łukasza Jarosza, ale przede wszystkim kompozycji, która tworzy niepowtarzalny klimat.

 

 

 

 

 

fot. Jacek Berg

W świetnej formie jest Łukasz Jarosz, który łączy niezwykle trudną rolę perkusisty i wokalisty. Rozwija się zarówno jako bębniarz, ale przede wszystkim jako wokalista. Śpiewa czysto, pokazując swoje całkiem niezłe możliwości wokalne. O tekstach można napisać, że… nie obrażą nawet oczytanego humanisty. Piękne, pełne, dojrzałe. Wiadomo, że Jarosz to pierwsza liga poetycka, więc teksty piosenek muszą być dobre. Takie są, często odzwierciedlając życiowe doświadczenia 46-letniego artysty z podolkuskiej Żurady.

Na drugim krążku BLŻ słychać nieco lepiej niż na debiucie gitarę basową, w której za struny szarpie młodziutka Asia Piekarz, koleżanka z liceum Maćka Pałki. Wszyscy muzycy dobrze czują się także na scenie, co miłośnicy muzyki mogli zobaczyć na kilku koncertach (m. in. w Kluczach pod Olkuszem), które po wydaniu „Dwójki” zespół zagrał w południowej Polsce.

2” sprawia wrażenie płyty nagranej na koncercie. Może niewielkim, ale jednak koncercie. Brzmienie jest równe, żywe, jakby muzycy weszli do studia i zagrali godzinny koncert. To duży atut tego krążka. Utwory, choć różne („Sierpień” czy „Przypływ” są zupełnie inne niż choćby „Rzeka”), zagrane są w podobnej, bardzo przyjemnej dla ucha konwencji. Wrażenia płyty „live” dopełnia także instrumentalny „Pociąg”, który otwiera płytę, a nagrany dźwięk wtaczającego się na stację pociągu przypomina o olkusko-bukowieńskich związkach członkiń i członków zespołu.

Pozostaje pytanie, dla kogo jest muzyka Bazy? Spodoba się z pewnością zmęczonym muzycznym badziewiem, jakie nieczęsto leje się z komercyjnych rozgłośni radiowych. Każdy, kto ceni muzykę przez wielkie „M”, niezależnie od swoich upodobań (od the Cure po Cannibal Corpse), znajdzie na tej płycie swoją nutkę. Z pewnością jest to najlepszy dotąd muzyczny projekt Łukasza Jarosza (a było ich wiele: Lesers Bend, Chaotic Splutter, Zziajani Porywacze Makowców, Mgłowce) i wróżę mu przyszłość. A we mnie zostaje nie tylko wspaniałe solo Maćka Pałki i słowa „Błądzisz doliną z dawnych dni” z ostatniego utworu na płycie, ale także pozostałe 59 minut „Dwójki”.

Tekst: Łukasz Czyż

 

Jeśli podoba Ci się to, co robimy  KLIKNIJ TU i wesprzyj naszą stronę.

 

Click HERE to support our website.